Od pewnego czasu robię kilka rzeczy coraz częściej: zaniedbuję bloga, nie wysypiam się oraz gotuję w domu. I to właśnie o ostatnich zmaganiach z koreańską kuchnią chciałbym dziś napisać.
깍두가 (czyt. kkakdugi) – to zaraz po kimchi jedna z najbardziej popularnych przystawek w Korei. Właściwie jest innym rodzajem kimchi. A przygotowuje się je następująco:
Bierzemy jedną dorodną białą rzodkiew, tutaj wygląda ona tak:
Obieramy ją ze skórki.
Kroimy w 1,5-2cm plastry
a następnie w kostkę
Tak przygotowaną rzodkiew wkładamy do dużego naczynia i zaprawiamy dużą ilością soli (najlepiej kamiennej).
Posoloną rzodkiew odstawiamy w ciepłe miejsce, by sól wniknęła w miąższ oraz by warzywo oddało wodę. A w międzyczasie przystępujemy do przygotowania zaprawy. Jedną łyżkę „glutinous rice” (lepkiego ryżu, kor. czapssal, 찹쌀) mielimy na proszek. Ja użyłem do tego młynka do kawy po mojej babci.
Proszek wsypujemy do garnka, dodajemy pełną szklankę wody i gotujemy mieszając do powstania jednolitej masy o konsystencji kisielu.
Odstawiamy ryżowy kisiel do wystygnięcia, a w międzyczasie bierzemy por (może to również być szczypior) oraz czosnek i siekamy na drobno.
Chłodny kisiel ryżowy, zmielony czosnek (kupiłem gotowy w super markecie), grubo zmieloną suszoną, ostrą paprykę oraz specjalną przyprawę do kimchi (wyciąg z suszonych ryb i warzyw) mieszamy do powstania jednolitej, intensywnie pachnącej masy.
Po około 40 min od ostawienia rzodkwi dokładnie ją płuczemy w zimnej wodzie (dobrze jest sprawdzić czy nie jest za mało słona) osuszamy oraz przygotowujemy pozostałe składniki do wymieszania.
Dokładnie wymieszane kkakdugi (mieszamy rękoma, proponuję założyć foliowe rękawiczki) wkładamy do szczelnych naczyń i odstawiamy na kilka dni w temp. pokojowej. Tak przygotowane kimchi z rzodkwi można w zasadzie spożywać zaraz po przygotowaniu, ale najlepsze jest po około 1-1,5 tyg. kiedy zaczyna fermentować. Po kilku dniach w temp. pokojowej wkładamy do lodówki.
Moje wyszło całkiem niezłe 🙂